Garri Kasparow
Aktywista, polityk i były mistrz świata gry w szachy, rozmawia z nami o prawach człowieka, o tym, czym jest porażka i o tym, co sprawia, że ludzie włączają się do działania
Po zakończeniu kariery szachisty stał się Pan człowiekiem instytucją. Angażuje się Pan w politykę, obronę praw człowieka, edukację młodych szachistów i prowadzi inspirujące wykłady na całym świecie. Ponieważ w naszej działalności dużo uwagi poświęcamy zaangażowaniu społecznemu, chciałbym zacząć od zapytania o powody Pana współpracy z fundacjami, w których Pan działa.
Obecnie jestem związany z dwiema fundacjami. Pierwsza to założona przeze mnie Kasparov Chess Foundation, która ma globalny zasięg. Zajmuje się kształceniem młodych szachistów oraz popularyzacją tego sportu. Aktywnie wspieram też Fundację Human Rights– jej założycielem jest Thor Halvorssen, obrońca praw człowieka z Wenezueli. To na jego zaproszenie przemawiałem podczas Oslo Freedom Forum, a potem zostałem członkiem zarządu i międzynarodowej rady doradczej tej organizacji. Tak zaczęła się moja przygoda z Fundacją. W Fundacji działam także jako aktywista: ostatnio m.in. zeznawałem w sprawie poważnego naruszenia przez Rosję praw obywatela Kazachstanu. Zajmujemy się wieloma różnymi problemami, organizujemy również akcje wypuszczania nad Koreę Północną balonów z antyreżimowymi ulotkami. Od samego początku spodobało mi się to, że w odróżnieniu od typowych organizacji pozarządowych broniących praw człowieka, Human Rights nie pomija kwestii politycznych: Oslo Freedom Forumto największe na świecie wydarzenie poświęcone debacie nad zasadniczymi problemami ochrony praw człowieka: od północno-koreańskiego totalitaryzmu po przemoc wobec osób homoseksualnych. Forum stawia na dogłębną analizę każdej sytuacji, aby dostrzec jej indywidualny wymiar. Ustanowiliśmy też nagrodę im. Vaclava Havla dla obrońców prawdy. Związałem się z tą Fundacją, ponieważ w obronę praw człowieka angażuje ona ludzi, ich pasję i kreatywność.
Dobrze działająca organizacja, jak ta, o której Pan opowiada, potrzebuje też dobrego lidera. Z jakimi wyzwaniami, Pana zdaniem, muszą mierzyć się skuteczni i mądrzy liderzy?
Istnieje wiele definicji przywództwa, ale w każdym przypadku wiąże się ono z olbrzymimi wyzwaniami. Kiedy wszystko idzie pomyślnie, ludzie nie chcą stawiać czoła problemom, więc wyznaczają osoby odpowiedzialne za utrzymanie status quo. A obecnie wydaje mi się, że mamy przed sobą bardzo niespokojne czasy – wydarzenia najbliższych lat wpłyną na to, co zdarzy się w kolejnych dziesięcioleciach. W takich chwilach świat szczególnie potrzebuje wizjonerów gotowych podjąć ryzyko. Lider to osoba, która potrafi szerzej spojrzeć na sytuację i zauważyć istniejące powiązania. Tylko tak jest w stanie dostrzec wszystkie wyzwania, a następnie odpowiednio zareagować. Jak wiadomo, łącząc ze sobą ludzi, firmy i pomysły, możemy tworzyć nowe szanse rozwoju. Niemniej jednak nie wolno zapominać o drugiej stronie medalu. Liderzy powinni posiadać zdolność oceny ryzyka, aby dostrzec zarówno zagrożenia, szanse, jak i powiązania pomiędzy konsekwencjami podejmowanych działań. Żyjemy w czasach, kiedy unikanie ryzyka jest ryzykiem samym w sobie.
Skoro mówimy o ryzyku, to kiedy, według Pana, można mówić o porażce lidera?
Historia zawsze surowo rozprawia się z liderami, którzy nie potrafią wychwycić problemu we właściwym momencie. Podobnie współczesne społeczeństwo uczy dzieci, że porażka to porażka i nic poza tym. A to błędne myślenie. Nikt nie lubi porażek, jednak kiedy próbujemy zrobić coś nowego, niepowodzenia są czymś naturalnym. Nie jest łatwo nauczyć się, jak wytrzymać presję i zachować twarz w razie upadku. Bardzo ważną rzeczą jest to, aby nie stracić pozycji lidera. Nawet Steve’a Jobsa zwolniono kiedyś z Apple. Każdy prawdziwy lider ma swoje wzloty i upadki.
Mówimy teraz o liderach, a jeden z wykładów, z którymi objeżdża Pan świat, przeciwstawia przywództwo zarządzaniu. Co różni menedżera od lidera?
Porównałbym to do wyboru pomiędzy metodą powolnego przyrostu a podejściem wizjonerskim. Menedżer stara się zachować status quo, co tak naprawdę często powstrzymuje rozwój. Zdarza się, że wynika to z obawy o utratę pozycji. Lider poszukuje rozwiązań, myśląco przyszłości i o prawdziwym rozwoju.
Powiedział Pan kiedyś, że „nie możemy zmienić naszego dysku twardego – DNA, ale z pewnością możemy ulepszyć nasze oprogramowanie”. Brzmi to jak inspiracja do rozwoju osobistego.
Mamy wiele możliwości, aby zmienić nasze podejście do rzeczywistości. Ludzie raczej niechętnie wymieniają swoje osobiste „oprogramowanie” – to, jak działają. Potrzeba zmiany zawsze ma wewnętrzną przyczynę, dlatego zanim zrozumiemy, jak możemy zmienić coś w sobie, należy poznać własne negatywne cechy i zachowania – poznać samych siebie, aby móc przeanalizować wyniki własnych działań i opracować metodę zmian. Należy też pamiętać, że tego typu zmiana jest sprawą bardzo indywidualną.
Ze sportowca zamienił się Pan w światowego inspiratora zmiany. Gdzie dostrzega Pan związek pomiędzy sportem i przywództwem?
Wszystkich wybitnych sportowców wyróżnia siła charakteru. Charakter zwycięzcy jednak nie wystarczy, aby być dobrym przywódcą. Sportowcy często pracują indywidualnie. Lider ponosi odpowiedzialność za wiele innych osób. Mimo dużego znaczenia, charakter to zaledwie jeden z wielu elementów skutecznego przywództwa.
Jakie cele, Pana zdaniem, przyświecają zaangażowaniu społecznemu?
Przyszły rozwój zależy od skutecznej ochrony wolności jednostki. Wierzę w ideę praw człowieka. Wierzę też w potęgę talentu, który istnieje wszędzie. Potencjał, jaki tkwi w ludziach, można uruchomić jedynie, dając im szansę wyrażania własnych myśli i podejmowania aktywności w różnych dziedzinach życia. Im więcej osób będzie mogło skorzystać ze swej szansy, tym większe możliwości rozwoju staną przed całą ludzkością. Nowe, coraz trudniejsze wyzwania wymagają zaangażowania większych zasobów energii, a tym samym większej liczby ludzi. Korzystając z oferowanych możliwości, będą oni bardziej zaangażowani w osiąganie długoterminowych celów na rzecz ogółu.
W jaki sposób politycy mogą wspierać zaangażowanie społeczne?
Obecnie sfera polityczna i społeczna są ze sobą ściśle powiązane i współzależne. Chcąc dokonać zmiany społecznej, należy najpierw podjąć konkretne działania na poziomie politycznym. Z drugiej strony podstawowe zmiany w sferze społecznej mogą przełożyć się na system polityczny, wpływając na wyniki wyborów i wywołując zmiany na szerszą skalę.
Jak wyobraża sobie Pan przyszłość praw człowieka?
Jestem optymistą. Wierzę, że coraz więcej regionów świata będzie respektować prawa człowieka, ponieważ to od nich zależy rozwój społeczeństwa. Nowoczesne narzędzia, takie jak internet, wywołują zjawisko, które nazywam przejściem „od Gutenberga do Zuckerberga”. Używamy narzędzi, które dają nam władzę, umożliwiają tworzenie sieci oraz powiązań horyzontalnych, prowadząc do powstania bardziej przyjaznego klimatu politycznego. Jednocześnie problemem pozostaje na przykład to, jak zapobiec wykorzystaniu tych narzędzi w sposób destrukcyjny. Musimy ulepszyć procesy, które zapewnią nam to bezpieczeństwo i pomogą ludziom w pełni wykorzystać ich potencjał.
Rozmawiał Marek Kłopotowski